Marzyłam o tym, by stać się posiadaczką "duńskiego kredensu ". Dopiero co wprowadziliśmy się do naszego nowego mieszkania, nasz salon zionął pustką i aż się prosił o jakiś mebel, który choć odrobinę zmniejszy obijające się o ściany echo. Idealna sytuacja. Wiedziałam czego chcę, miałam miejsce, ale ... portfel mówił NIE.
I gdy już prawie się poddałam, trafiłam na wręcz niewiarygodne ogłoszenie : ODDAM ZA DARMO, KREDENS, PRL.
Czytałam kilka razy, czy dobrze zrozumiałam. Ze szczęścia nie mogłam usiedzieć !
Moja zdobycz wyglądała wówczas tak :
PRZEDTEM
![]() |
Zdjęcie kredensu opublikowane w serwisie ogłoszeniowym, wykonane przez poprzedniego właściciela. |
Mój entuzjazm nie opadł nawet, gdy dostałam więcej zdjęć od wystawiającego ogłoszenie.
![]() |
Zdjęcie kredensu wykonane przez poprzedniego właściciela. |
![]() |
Zdjęcie kredensu wykonane przez poprzedniego właściciela. |
![]() |
Zdjęcie kredensu wykonane przez poprzedniego właściciela. |
Niestety kredens na żywo wyglądał jeszcze gorzej, do tego śmierdział stęchlizną. Ale ja widziałam drzemiący w nim potencjał. Właściciel patrzył na mnie jak na wariatkę, a mój mąż i kolega, który pomagał w transporcie pukali się w czoło. Ale uparłam się :).
Niewiele wiem o jego pochodzeniu. Z fragmentów zachowanej metryczki niestety nie udało się nic odczytać. Na pewno wyprodukowano go w Polsce, prawdopodobnie w latach 60.
ODNAWIANIE
Odnawianie rozpoczęłam od zdemontowania nadstawki, drzwiczek i zawiasów.
Nadstawka niestety była mocno zniszczona. Jakiś pasjonat paprotek skutecznie zniszczył wilgocią płytę wiórową i naturalną okleinę.
Blat, jak widać na zdjęciach miejscami pozbawiony był lakieru ( znowu paprotki ).
a jeden z frontów miał uszkodzony fornir w trzech miejscach.
Pozostały lakier wyczyściłam środkiem do usuwania powłok malarskich. Potrzeba było kilku warstw żelu, żeby lakier całkiem zszedł i odsłonił przepiękny rysunek orzechowego forniru.
Potem ręczne szlifowanie drobnym papierem, uzupełnianie ubytków forniru i malowanie.
Blat po wyszlifowaniu nadal miał bardzo widoczne plamy po wilgoci, dlatego postanowiłam, że przemaluję go na czarno. Czarne miały być też nogi i krawędzie frontów.
Niecierpliwa zaczęłam nakładać drugą warstwę farby zanim pierwsza całkiem wyschła. Farba zaczęła się rolować i przyklejać do wałka. Farbę musiałam usunąć i zaczynać od nowa.
Fronty pomalowałam bezbarwnym lakierem wodnym. Teraz zrobiłabym to za pomocą bezbarwnego wosku, ale kilka lat temu kiedy odnawiałam kredens woskowanie mebli wydawało mi się strasznie skomplikowanym procesem.
![]() |
Komoda przygotowana do malowania, próby koloru na nogach. |
![]() |
Pierwsza próba malowania blatu skończyła się porażką. |
Tak kredens prezentuje się teraz :
![]() |
Po metamorfozie |
![]() |
Po metamorfozie |
Tak było:
Już nie długo inne metamorfozy mebli.
Piknie.
OdpowiedzUsuńPolecam się ;)
OdpowiedzUsuńNie poznałabym wersji po, jakbym widziała tylko wersję przed. Piękne.
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Trochę serca, siły w łapach i można odratować fajne meble :).
Usuńa czy blat jest czymś jeszcze pomalowany (oprócz czarnej farby), że uzyskany jest taki efekt połysku?
UsuńMagda, blat pokryłam jedynie czarną farbą akrylową. O ile dobrze pamiętam była to śnieżka w połysku. Położyłam 3 warstwy.
Usuńdzięki:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę efekt wow
OdpowiedzUsuńDziękuję :D.
UsuńTego mi było trzeba! Mam podobny mebelek i od dwóch lat miotam się z myślami: wywalić - odnowić. Najbardziej mnie zniechęcał zniszczony blat, ale Twój pomysł z pomalowaniem blatu farbą przypadł mi do gustu, więc wiosną zaczynam :)
OdpowiedzUsuńEmilio, uratowałaś kolejny kredens :D
Sprawiłaś mi radość tym komentarzem:). Cieszę się, że pośrednio przyczyniłam się do ocalenia jeszcze jednego mebla ;). Pozdrawiam i powodzenia przy pracy :).
UsuńWitam. Jakim środkiem usuwała Pani stary lakier? Mam podobną komodę wrównie słabym stanie wyjściowym i nie bardzo wiem, jak się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńTo było już tak dawno , że nie pamiętam firmy. Kupiłam go w markecie budowlanym. Teraz jest bardzo duży wybór, myślę że wszystkie są równie skuteczne.
UsuńMam taki sam kredens tylko pod nadstawką nie ma forniru tylko plyta pielsniowa. Jak sobie z tym poradzilas ?
OdpowiedzUsuńU mnie nie było problemu bo blat był do zamalowania. Wiem, że często tych kredensach pod nadstawkami stosowano tańszy fornir. O płycie pilśniowej jeszcze nie słyszałam. Jeżeli po zamalowaniu na kolor będzie widać wstawkę z płyty, to może cały blat pokryć wzorzystą tapetą i polakierować (wcześniej szpachlując ewentualne szpary ) ?
Usuń